Motylu, ja bym ciebie szczęścia uczyć mógł,
Tobie pył potrzebny kwiatów - mnie starczy pył dróg...
Jan Sztaudynger, "Nauka szczęścia"

niedziela, 14 grudnia 2008

Najtrudniej jest z samym sobą

Nie wiedzieć czemu, ale najtrudniej jest zmieniać samego siebie. Ba, aby tego uczynić trzeba nabrać dystansu do własnej osoby. Ostatnio mój przyjaciel po raz kolejny mi o tym przypomniał, a miało to miejsce zaraz po tym jak znów próbowałem kogoś przekonywać do swoich racji. Na koniec i tak wyszło, iż sam próbuję siebie przekonywać. Taki galimatias się robi, gdy człowiek nie jest w zgodzie z samym sobą. Dość łatwo człowiekowi przychodzi szukanie powodów swoich niepewności w tym co napływa do nas z zewnątrz. Bo przecież to ten nauczyciel się na mnie uwziął, bo mój szef jest chory, bo żona mnie nie rozumie bo, bo bo... I tak można zawsze i tak jest łatwiej. Pisze mi się dość ciężko o tym gdyż w tej materii osiągnąłem pewien rodzaj mistrzostwa. Tylko tak sprytnie to zrobiłem, że zamiast obwiniać świat wokół siebie zacząłem obwiniać siebie za to co się dzieje na tym świecie. Stałem się lustrem zewnętrznych bodźców. Całe zło i niepowodzenia tego świata stały się nie jako moją winą. A teraz chce aby aby całe dobro tego świata wypływało ode mnie. I tutaj właśnie zrozumiałem mój błąd, iż z jednej skrajności zacząłem wpadać w następną skrajność, uzurpując sobie prawo do wielkości i niezwykłości którą musi dostrzec świat. Chcę pchać się w wielkie rzeczy, a przecież najtrudniejsze jest to by zrozumieć siebie samego i pomóc najbliższym. Jak to powiedział mój przyjaciel: najtrudniejsza robota to pomagać najbliższym. Bo co to świadczy o człowieku, który patrzy gdzieś daleko nie widząc spraw wokół siebie. To jest uciekanie przed odpowiedzialnością i życiem w iluzji. Jak zawsze to gmatwam, wiec podsumuje to prostymi słowami: zmieniaj siebie, kochaj najbliższych i to są sprawy wielkie, a reszta sama przyjdzie...

piątek, 12 grudnia 2008

I co dalej?

Moje życie składa się z pytań. I gdy wydaje się, iż jestem już blisko odpowiedzi przychodzi natarczywy ból głowy i nagle zdaje sobie sprawę jak bardzo nasze postrzeganie świata jest zależne od stanu fizycznego. W moim przypadku, aż za bardzo rzutuję to na kierunek toku myślowego. Więc w stanie w którym obecnie jestem, zadziwia mnie ogrom ludzkiej wyobraźni. Bo właściwe gdzie jest ta cienka linia miedzy światem rzeczywistym, a mistycznym światem duchów. Faktem jest, że człowiek jest czymś więcej niż wybrykiem natury, i to że świat dziś jest taki zwariowany świadczy tylko o tym, że nie jesteśmy w równowadze miedzy bytem fizycznym, a duchowym. Ja na pewno jestem daleki od tej równowagi bo nawet nie wiem dokąd zmierzają te analizy tego wszystkiego. A może nie ma końca tych poszukiwań i chodzi o to by gonić króliczka, a nie go złapać. Nawet nie bardzo wiem już o czym pisze. Wiem tylko tyle, iż bardziej skłaniam się ku temu by skupić na na tym co nas determinuje w życiu i zadać sobie pytanie czy warto oraz co jest tego źródłem. Bo wszystkie problemy maja swoja źródło, gdzieś tam wysoko małe i nie pozorne ale w końcu rodzi się z tego rwąca rzeka. Z tego prosty wniosek, iż aby poznać źródło, trzeba udać się pod prąd w górę rzeki naszych meandrów życia. Ale o tym już innym razem...

piątek, 5 grudnia 2008

gdzie w tym sens?

Czy blog, który właściwie jest o niczym ma czemuś służyć? Zakładając go myślałem, iż w ten sposób może uda mi sie coś zmienić, a tak wszystko marność. Ludzie są jacy są. Jeżeli nawet ten świat zmierza w złym kierunku za sprawą manipulacji, to przecież nie dzieje sie to bez nas. Przecież elity rządzące światem są lustrem naszych zachowań. Więc prostym jest, iż trzeba sie zmienić. I właśnie tu nachodzi mnie udręka, bo jak idę do pracy, sklepu i jak rozmawiam z ludźmi to przeraża mnie w jakim świecie muszę żyć. Jak dzieje sie niesprawiedliwość (której sam ostatnio doświadczyłem), to zamiast usłyszeć, że się wszystko wyjaśni bo są dowody, to słyszę żebym sie przyzwyczaił bo jeszcze nie raz mnie to spotka. A gdy wspomniałem o zasadach, że tak nie może być to usłyszałem że mi przejdzie. Czy to znaczy, iż kiedyś stanę się tacy jak oni? Ludzie żyją pogodzeni z tym, że są pomiatani przez system i że nic nie mogą zrobić po za czekaniem. A może akurat ich to nie spotka. Może jakoś sie uda i pogódź sie z tym. Wciąż i wciąż jest to wtłaczane w nasze świadomości. Nie wiem jak sie przed tym obronić. Próbuje ludziom to uświadamiać, zaczynam spokojnie tłumaczyć a gdy widzę, że walę głową w mur ignorancji to zamiast sie wycofać zaczynam na siłę brnąć w to dalej i przychodzi złość. Już nie chce mi sie o tym pisać.

środa, 3 grudnia 2008

Czym jest prawda?

Tu z pomocą przychodzi Wikipedia, źródło wiedzy (niektórzy twierdzą, iż manipulacji). Według tego ogólnie szanowanego źródła prawda to "cecha wypowiadanych zdań określająca ich zgodność z rzeczywistością". Brzmi sensownie. Zaś Arystoteles jako filozof utrudniający sobie i innym życie odkrył, iż prawda to: powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem, powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą.
I od razu na początku podzielę sie tym co czuję. Myślę, że znaczenie słowa prawda w świecie Arystotelesa miało zupełnie inne zadania. Nazwanie czegoś prawdą było czymś wyjątkowym bo dotykało principium, czegoś pierwotnego powodującego skutki, a same nie powstało ze skutku. A dla mnie dziś prawda jest tylko słowem, które określa ogólnie przyjęte zasady postrzegania rzeczywistości przez większość (chodź coraz bardziej widzę, że przez mniejszość), ale czy to jest Prawda? Jeżeli tak stało sie z prawdą, to co można powiedzieć o wolności? Myślę, że jest to ważne pytanie, na które każdy sam sobie musi odpowiedzieć.

Początek

A więc po wielu trudach i bólach postanowiłem rozpocząć podróż po własnym umyśle, który jakby nie było filtruje wszystkie informacje ze świata zewnętrznego. Z góry muszę uprzedzić, iż nie jestem polonistą i zapalonym stylistą. Bo przecież nie chodzi o to by zamykać sie w ramach estetyki. Liczy się "pryncypium" i mam głęboką nadzieję, że na końcu tej podróż właśnie to co pierwsze wypłynie na wierzch. Tym pierwszym będę nazywał "prawdą", tym pryncypium ciągle poszukiwanym jak święty Graal. Tak więc zapraszam do wspólnej podróży, bo razem zawsze raźniej...