Motylu, ja bym ciebie szczęścia uczyć mógł,
Tobie pył potrzebny kwiatów - mnie starczy pył dróg...
Jan Sztaudynger, "Nauka szczęścia"

niedziela, 5 kwietnia 2009

Daleko od szosy - cz.3


Dziś mam okazje się przekonać jak bardzo fizyczny stan wpływa na moje myślenie i funkcjonowanie. Od wczoraj mam wrażenie, jakby ktoś wsadził moją głowę w imadło. I w takim o to jestem położeniu starając się napisać coś w miarę sensownego. Nauczyłem się jednego przez ostatni czas, iż człowiek to bardzo złożona machina, w której jest tak wiele zależności, że nie da się tego objąć umysłem. A mimo tej istotnej cechy, dziś prowadzone są usilne starania by człowieka ustandaryzować. A robi się to na różne sposoby: standardy żywnościowe, standardy farmaceutyczne, standardy edukacyjne, standardy finansowe, standardy jakościowe itp itd. Dlaczego tak się dzieje, że cała ludzkość ma wyglądać tak samo i żyć według jednej "słusznej idei". Zaczyna być zabijana ludzka różnorodność, a jedyną jej formą walki jest w tej chwili internet, ostatni bastion gdzie tak niesamowicie jest widoczny koloryt i potencjał twórczy ludzkości. Już raz w 1939 roku próbowano doprowadzić do ujednolicenia ludzkości i wtedy ta próba nie powiodła się. Dziś bardziej subtelnymi metodami próba ta przeprowadzana jest bardziej efektywnie. Bo wystarczy się obejrzeć za siebie i zobaczyć jak wiele wolności nam zostało odebrane, oczywiście dla naszego dobra, wmawiając nam, że nie potrafimy myśleć za siebie i jesteśmy jak małe dzieci, którymi trzeba kierować. Dlatego tak ważne jest, by szczególnie dziś usłyszeć swój głos, by nie poddawać się tej maszynce globalnej, gdzie garstka ludzi decyduje o miliardach. Wiem, że nie wszyscy muszą się interesować światową polityką, ale niestety przyszedł taki czas, gdzie decydują się losy nasze i przyszłych pokoleń i trzeba zdecydować po której stronie się stanie, a obojętność to zgoda na kierunek, który jest wyznaczany w tej chwili. Bo obojętność to bycie owcą w stadzie idącej na rzeź. Może to mocne słowa, ale taka jest obecna rzeczywistość. Trzeba więc uwolnić umysł i krok po kroku odnajdziemy światło w ciemności. Wciąż mam taką nadzieje. Bo wystarczy pomyśleć co by było gdyby: energia była darmowa, żywność zdrowa, nie byłoby patentów - trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie kto na tym zyska, a kto straci i będzie można łatwiej zrozumieć to co się teraz dzieje na świecie...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Narzekaniem na temat, jak to bardzo źle jest na świecie - jeszcze nikomu nie udało się owej sytuacji naprawić. Z powodu narzekania, biadolenia i utyskiwania, jacy "tamci" są be, a my bidulki-owieczki dajemy się mamić, boli głowa, są stany, jakie opisujesz, miewa się ogólną apatię, człowiek staje się mimo woli taką właśnie ofiarą systemu. A przecież działać trzeba, a nie skarżyć się w każdy możliwy sposób. Człowiek potrafi bardzo wiele znieść, ale potrafi również ogromnie dużo dać dobrego. W takich czasach przyszło nam żyć i z takiego życia, jakiemu będziemy nadawać kształt, zostaniemy rozliczeni. W żadnym calu nie czuję się ofiarą systemu i wcale nie uważam się za osobę obojętną. Mam pewną tarczę i nie jest to tarcza, która właśnie w tej chwili przychodzi na myśl. I nie jest to broń. I nie jest to złość na "tamtych". Moją tarczą jest Miłość. Jest to tak potężna machina, że wprost nie do wyobrażenia. A co w niej najważniejszego i najwspanialszego? DZIAŁA!Maciupeńkimi kroczkami, we własnym środowisku, spokojnie i bez stresu, zwyczajnie i po ludzku - działam.

Anonimowy pisze...

Opuściłeś bloga??? Wracaj tu ze swoimi myślami! Przecież masz ich sporo! Dziel się! Pokaż swój nowy dobytek zdjęciowy, bo z pewnością już taki posiadasz! Po co go chowasz dla siebie? Pozdrawiam Cię i do dzieła! :)

Anonimowy pisze...

Tak, pewnie tak jest